| Wysłana - 17 listopada 2009 o 19:55 |
Był ktoś z was drogich forumowiczów, na jakiejś długiej motocyklowej wycieczce, zawsze chciałem się w taka wybrać ale nie potrafiłem się zorganizować, czasu niestety tez brakowało. Jak to mówią wsiąść na motor i popędzić przed siebie, za horyzont :P Może podzielicie się wrażeniami i opowiadaniami? Dodano: 19. lis 2009, 12:27 przez SławoTen temat został przekształcony w wątek o wyprawie do Grecji, więc do pisania o innych waszych wyprawach zakładajcie osobne tematy dla każdej wycieczki | | Wysłana - 17 listopada 2009 o 23:42 |
Nie wiem czy to mozna nazwać wycieczką a bardziej wyprawą,ale popędziliśmy(ja + 2 innych forumowiczów) w strone horyzontu i dotarliśmy do Grecji :) Był to mój pierwszy tak długi wyjazd na motocyklu generalnie nieprzystosowanym do turystyki (suzuki gsr 600), ale wrażenia drogi (szerokie autostrady, piękne góry) niezapomniane. W sumie 2 dni drogi do Grecji z noclegiem na Węgrzech, przejechane łącznie 4800km wraz z Greckimi winkielkami. Tak wiec pakować plecaki i w droge za rok gdzieś.... :D | | Natka | |
| Wysłana - 18 listopada 2009 o 0:01 |
ZegaN może skusiłbyś się na napisanie artykułu na ten temat? Z chęcią byśmy poczytali :-) Np. kto wpadł na pomysł tego wypadu, jak wyglądała organizacja, przez co jechaliście, czy coś ciekawego trafiliście na drogach, albo kogoś ciekawego poznaliście itd. Po prostu, relacja z podróży :-) | | Natka | |
| Wysłana - 18 listopada 2009 o 0:02 |
*ZagaN, przepraszam za przekręcenie nicku :-) | | Wysłana - 18 listopada 2009 o 0:04 |
Natka nie naciskaj go za bardzo bo się zamknie w sobie :) | | Wysłana - 18 listopada 2009 o 0:20 |
Pomysł wpadł sam :) mieliśmy jechać do Chorwacji ale ze względu na to że mam w Grecji rodzine to pomyslelismy czemu nie. Tak naprawde to stres rozpoczął się noc przed wyjazdem bo kawałek drogi czeka a organizacja to wymiany opon, olej, klamki sprzęgła i hamulca (w razie upadku) udka z kurczaka i w droge!!. Trase zaczeliśmy we Wrocławiu koło 9---->Czechy---->Słowacja----> Węgry(nocleg)--->Serbia--->Macedo nia--->Grecja--->The Saloniki---> No i upragnione Chalkidiki:) prędkość przelotowa to 130km/h. Spotkaliśmy wielu miłych celników, którzy pozwalali nam jechać omijając długie kolejki na granicach i patrząc jak gotujemy się w ciuchach motocyklowych. Na drodze piękne widoki nie do opisania :P ale do zobaczenia na zdjęciach i filmach:) Ja jednak najbardziej wspominam żółwie w Macedonii przekraczające autostradę jak by nigdy nic. Resztę z wyjazdu mogą dopowiedzieć Doda i Artur:) jak coś to pytajcie jutro napisze:)
Pozdrawiam ZagaN nie ZegaN :) | | Natka | |
| Wysłana - 18 listopada 2009 o 2:04 |
Już przeprosiłam za przekręcenie nicku, aż mi głupio :-/ Żółwie na autostradzie, to musiał być rozbrajający widok! Aż Ci zazdroszczę :-) Może na przyszły sezon też gdzieś pomknę poza granice naszego kraju, po prostu - spakować się i pojechać gdzieś przed siebie, ale nie na kilka godzin, bo tak już robiłam, ale na kilka dni :-) | | Wysłana - 19 listopada 2009 o 12:15 |
To ja doda coś od siebie o tym wyjeździe.
Jeżeli chodzi o stres przed wyjazdem to był ogromny! Przynajmniej z mojej strony. Przed nami było 1800km do zrobienia a doświadczonego mechanika brak. Po drugie naczytałem się i nasłuchałem o policji w Serbii, ponoć nie są to przyjemniaczki pozdrawiający turystów ;]
No ale decyzja została podjęta, klapka zapadła, wycofywać się nikt nie będzie :D
Tak jak Zagan napisał, wyruszyliśmy z Wrocka ok 9 rano, nie chcieliśmy umawiać się za wcześnie żeby każdy był wypoczęty.
Kierunek: A4-Katowice. Następnie zjazd na krajową Jedynkę, Bielko-Biała i u prosto a Cieszyn ;) Między czasie tankowanie, jakieś śniadanko, wszystko bezproblemowo. Przelot przez krótki odcinek w Czechach do Słowacji. I tu się zaczynają schody. Winkiel za winklem, pod górę i w dół, ledwo toczące się Tiry, remontowane drogi, no masakra. Nasz pierwszy większy problem na trasie pojawia się właśnie w Słowacji. Do tej pory kierował nad GPS. Niestety w pewnym momencie "coś" mu się odwidziało jechanie gówno trasą i wyprowadził Nas przez jakieś miasteczko na można powiedzieć polne drogi :/ Co najśmieszniejsze wg wskazań urządzenia wróciliśmy z powrotem na główną, jakieś 2km dalej ;]
Od tego momentu GPS służył mi tylko do określania przybliżonych odległości do celów, a starałem się prowadzić na podstawie map i drogowskazów. Nawet sprawnie to wychodziło, dojeżdżamy do Węgier. Zakup winietek(w Czechach i Słowacji nie obowiązują winiety na motocykle), koszt to 3 Euro na 4 dni. Zaczyna robić się już gorąco pomimo że dotarliśmy tam po południu. Ciśniemy na Budapeszt. Przebijamy się przez centrum miasta, jak Nas wcześniej poinformowano, lepiej zrobić tak niż obwodnicą bo zaoszczędzi się dobre 20-30km. Zatrzymujemy się w Motelu przy autostradzie, ale cena nie była tam promocyjna, jakieś 45E za pokój, więc wspólnie dochodzimy do wniosku że lecimy dalej. Kierunek Szeged. Słońce zachodzi coraz szybciej, postój na poboczu, wrzuciłem zapytanie na GPSa o Kemping. Jakieś 30km dalej dojeżdżamy na miejsce. Było to w połowie drogi między Budapesztem a Szeged. Godzina ok 21, zrobiliśmy jakieś 700km tego dnia. Rozbijamy namioty, kolacja, prysznic i spać :)
W niedzielę wyruszyliśmy ok 9 rano, za noclegi wraz z parkingiem zapłaciliśmy po 7E za osobę :)
Ciśniemy przez Szeged w stronę Belgradu. Na granicy Węgry-Serbia w miarę czysto. może jakieś 10-15min czekania. Zielona karta, paszporty i w długą do Nowego Sadu. I wtedy przydarza Nam się druga niespodzianka. Mocowanie kufra centralnego u Zagana rozkręca się, na szczęście płyta była tak przyblokowana siedzeniem ze nie skończyło się zbieraniem rzeczy z ulicy. Jakieś klucze mamy, Ja daję śruby Zaganowi od swojego Wingracka, parę trytek i jedziemy dalej ;)
Belgrad także przejeżdżamy przez centrum. Świetne widoki, myślałem że będzie jeszcze trochę śladów wojny ale na nic takiego nie trafiliśmy. W pewnym momencie mapy pokazują co innego niż jest w realu, GPS zaczyna świrować a na drogowskazach brak miast przez które będziemy jechać. Na szczęście miły dziadek w busiku udzielił nam pomocy i poprowadził na autostradę zmierzającą w strone Niś'u. Gorąco jak cholera, wypinanie membran, wentylacja itd nic nie pomaga, ściągamy więc kurtki i jedziemy w samych koszulkach i kamizelkach. Nie było to może za mądre i bezpieczne(mnie w czasie jazdy ugryzła raz pszczoła raz mrówka) ale inaczej po prostu się nie dało. Lecimy przez Niś do Macedonii, postój na granicy znowu nie trwa długo. Udzielamy pomocy jakiemuś kierowcy puszki z lat 70tych ;). No i zaczyna się wg mnie najzajebistrzy odcinek całej wyprawy. Autostrada dwu, czasami trzy pasmowa w jednym kierunku, ale nie długa prosta tylko zakręt za zakrętem, zbocz gór, tunele, mosty i tak przez całą Macedonię. Świetne widoki, prawie zero cywilizacji, tylko góry, strumyki, jeziorka. Właśnie tutaj pojawił się pierwszy żółw na drodze, tak o sobie spacerował :D
Po zmroku docieramy do granicy z Grecją, szybka decyzja om kontynuowaniu jazdy do Salonik. Mieliśmy jakieś 80km do miasta. Zajeżdżamy tam ok godz 23, upał taki ze wytrzymać się nie da, My po zmroku wróciliśmy w kurtki motocyklowe więc leje się pot z Nas litrami. Zmęczeni zaczęliśmy szukać miejsca zamieszkania rodziny Zagana. Maciek podpytał taksówkarza i doprowadził nas do celu. :D Kolacja, prysznic, nocleg w klimatyzowanym mieszkaniu, tego nam było potrzeba po 900km trasy tego dnia. Rano wyruszyliśmy do celu naszej wycieczki czyli półwyspu Halkidiki. 100km trasy i jesteśmy!
O pobycie rozpisywał się nie będę, dużo leniuchowania nad czyściutką wodą, trochę jeżdżenia po półwyspie. Raz zrobiliśmy większą wyprawę na Olimp.
Droga powrotna wyglądała mniej więcej tak samo, tyle że na Węgrzech z Budapesztu polecieliśmy na Bratyslawie. Nocleg mieliśmy na tym samym kampingu co w drodze do Grecji. Na Słowacji zwiedziliśmy ruiny zamku królowej Bathory w Czachticach. Potem znowu na Cieszyn, B-B, Tychy i A4 do Wrocławia. Wracając zrobiliśmy 1800km w dwa dni ;)
Ekipa to Zagan na GSR, Ja i Dorota na TDM 850(chciałbym dodać, że Dorota pomimo takich przebiegów dziennych DAŁA RADĘ bez narzekania większego. Nie jeden facet by wymiękł po połowie trasy ; )
Podczas całej wyprawy zrobiliśmy ok 5tyś km, spalanie mi wyszło ok 5,6 litra na 100km(myślę że to rewelacyjny wynik jak na TDMa z dwiema osobami, dwa kufry boczne i 50l torba Louisa na miejscu kufra centralnego)
Dzięki za uwagę, ciekawe czy ktoś to doczytał do końca :D | | Wysłana - 19 listopada 2009 o 12:33 |
Gejkon niezły elaborat spłodziłeś :)
Dorzuć kilka fotek i wklej to do działu artykuły | | Wysłana - 19 listopada 2009 o 12:55 |
Mimo jako "plecaczek" czas minął nadzwyczaj szybko ;) Byłam pełna podziwu dla chłopaków, bo to oni mieli najwieksze obciążenie. Utrzymanie motocykla, wiatry wiały prosto na nich, ja sie mogła skryć za Arturem.
Nie narzekałam, bo jako kierowcy mieliście gorzej. Zmęczenie każdemu z nas dawało sie we znaki, stąd tez miejscami napieta atmosfera była.
Nie zapomnijcie o burzy z piorunami w drodze powrotnej na Węgrzech noi stada wściekłych mrówek w namiocie :))) | | Natka | |
| Wysłana - 19 listopada 2009 o 15:25 |
Wow! Jestem pod wielkim wrażeniem, naprawdę dobra robota, tyle km na trzaskać! :-) Najważniejsze, że pojechaliście i wróciliście cali i macie rewelacyjne wspomnienia :-)
Ps. Przeczytałam od samego początku do końca :-) | | Wysłana - 29 grudnia 2009 o 13:42 |
łal fajna wyprawa chcialbym tez pojechac na taka ale sie boje ze moj zwieracz nie wytrzyma z goraca. Byliscie dzielni .
Mozeby nakrecic o tym krotki film i wrzucic na motokraine, co wy na to? | | Wysłana - 11 lutego 2010 o 10:22 |
tak w zasadzie to ja do tego forum trafiłem przy okazji opisu z waszej wyprawy.
W tym sezonie chce właśnie pojechać do Grecji tą trasą co wy, i mam kilka pytań.
Jeśli nie sprawi to kłopotu to proszę o odp.
1. Też planuje nocleg po drodze, i namiary ten "wasz" camping bardzo mnie interesuje.
2. Jak się jeździ po Budapeszcie, i czy zwiedzaliście miasto ? To samo dot. Belgradu.
3. Czy na tam i z powrotem jechać dookoła przez Bratysławę ? I czy czasowo to nie wyjdzie tak samo, jak przez góry z TIR-ami ?
4. Mam zamiar trochę się po Grecji pokręcić, ok 200/250 km dziennie. Jaka pora do tego waszym zdaniem będzie najlepsza ? Podobno jak tam słońce zachodzi, to w jednym momencie, i jest ciemni jak w ....e !?
5. Czy na całej trasie nie występuje problem z zaopatrzeniem w paliwo ?
6. Mieć ze sobą większą gotówkę, czy można "zaufać karcie" płatniczej ?
7. Widzieliście po drodze jakieś uczciwe serwisy, warsztaty, salony motocyklowe ?
8. Czytałem na innych opisach, że ostatnio pogoda świruje, i można po upalnych chwilach spodziewać się gwałtownych burz. Czy jest zatem sens brać dodatkowo "przeciwdeszczówki" ?
Na razie tyle :)Jeśli macie jeszcze jakieś wnioski to jestem ciekaw.
Byłbym wdzięczny za jakąkolwiek odpowiedź na forum jak i na PW :) | | Wysłana - 16 lutego 2010 o 10:27 |
AD 1. Ciężko będzie z tymi namiarami, chyba nawet nie zapisaliśmy nigdzie miejscowości, ale lookne na mapę, jak coś mi się skojarzy to przekażę informację.
AD 2. Nie zwiedzaliśmy, tylko przejazdem, jakieś tankowanie i jedzenie przy trasie. Jeździ się normalnie, można powiedzieć, że jak po polskich miastach. Uciążliwe jest tylko, że w dużych miastach jest jeszcze bardziej gorąco. Lepiej zrobić sobie przystanek przed wjazdem, ubrać się jakoś lekko i w drogę.
AD 3. Czasowo wychodzi to samo, tyle że nudniej. Wg mnie lepiej jechać przez góry, ciekawe widoki, zajebiste winkielki na super nawierzchni. My wracaliśmy przez Bratysławę bo chcieliśmy zahaczyć o Czachtice.
AD 4. Z tym zachodzącym słońcem jest tak jak mówisz. Nie wiem na jaką pogodę trafisz, ale jak na upały to lepiej z samego rana wyruszyć, nam się nie chciało wstawać, jeździliśmy popołudniami a do noclegowni wracaliśmy po nocach :)
AD 5. Z paliwem na trasie nie było problemu, trzeba pamiętać w Macedonii na wjeździe zatankować do pełna bo jak się wjedzie w góry a nie chce się zjeżdżać z trasy to następna stacja przy granicy z Grecją :)W Grecji było też zaskoczenie, że ciężko było trafić na CPNy całodobowe...
AD 6. Wszędzie płaciliśmy kartami, tzn za paliwo. Nawet po powrocie okazało się że niektóre płatności nie zostały ściągnięte z konta :D Natomiast jeżeli chodzi o Grecję to płaciliśmy za wszystko gotówką.
AD 7. Coś tam się pojawiało ale nie zwracaliśmy na to uwagi za bardzo. Nie wiem czym jedziesz ale jak masz na to gotówkę to pomyśl o assistance, złapiesz gumę to przyjadą na całej trasie :)
AD 8. Oczywiście, że trzeba wziąć. W Polsce i na Słowacji pogoda jest wiadomo, że niepewna. Przemokniesz na samym starcie i cała droga do celu będzie nieprzyjemna... Na miejscu mieliśmy przez cały pobyt słoneczko i upały :D Od miejscowych wiemy, że trafiliśmy na najlepszy okres kiedy pogoda jest pewna. 20 VII - 05 VIII, po 15 VIIIw Grecji zaczynają się obfite deszcze.
To by było tyle jeżeli chodzi o Twoje pytania. Jak coś jeszcze to wal śmiało. Pamiętaj o Zielonej karcie na motocykl, inaczej nie przepuszczą Cie przez Serbie. W ogóle to czym, skąd i w ilu jedziesz? :) | | Wysłana - 17 lutego 2010 o 10:15 |
Dzięki za odpowiedź.
Jadę z kobitką czopkiem, w jedno moto, tylko ona jeszcze nic o tym nie wie, no może tyle, że gdzieś nad wodę :) To będzie niespodzianka.
Obawiam się trochę wzmożonego ruchu na przymorskich drogach. Mam też zamiar spać "na dziko" przy fajnych dziewiczych plażach/zatokach. Nie wiem czy będzie na nich luz (z powodu kamperów), albo czy nas tam kto nie pogoni, bo od tego są pola campingowe.
A jak wy jechaliście , to na pół gwizdka, czy na normalnie :) ?
I jak tam z oponkami oraz olejem przy tych temperaturach ?
A jeśli chodzi o ten camping na Węgrzech, to jadąc "z Polski" był po prawej, czy lewej stronie drogi ? Coś tam znalazłem po prawej stronie, ok 9 km od Szeged. |
|