| Wysłana - 7 listopada 2009 o 19:11 |
jak wyżej piszcie jak śmigacie agresywnie, spokojnie czy jak tam to u was jest ,,,, |
| Wysłana - 9 listopada 2009 o 16:02 |
Raczej spokojnie (wieje ponad 130 kmh) . Więc w trasie do 120 kmh. W zabudowanym mało kiedy zwalniam. W mieście do 60 kmh, chyba że duży ruch, zależne od warunków. Ja myślę ,że szybkość przemieszczania zależy od moto, moim da się cisnąć dużo więcej , ale dużo pali i wieje ostro.
Dodam ,że jak jadę przepisowo (zdarza mi się ) to mnie wyprzedzaja samochody i to prawie wszystkie. Nawet jazda 110 kmh to widzę ,że wyprzedzający mają spokojnie 150 kmh w terenie zabudowanym. I jak oni mogą narzekać to my też mozemy. |
| Wysłana - 9 listopada 2009 o 16:33 |
U mnie wszystko zależy od celu wyjazdu. Jak jadę gdzies w konkretnym celu to raczej spokojnie. Nie wchodzę powyżej 5k obr. Teren zabudowany 70-80, poza zabudowanym 110-120. A jak wyjadę tylko po to żeby się przejechać to wtedy jazda na maksa. Obrotomierz za każdym razem wchodzi pod czerwone, dohamowanie w ostatnim momencie i składam się najmocniej jak potrafię. Z tym że wtedy mam stałe trasy raczej omijające tereny zabudowane i ruchliwe drogi. |
| Wysłana - 9 listopada 2009 o 16:40 |
jazda po winklach jest przyjemna ale boje sie składać na normalnych drogach piach, puszki itp |
| Wysłana - 12 listopada 2009 o 18:49 |
Ja jak już pisałem składam się tylko na drogach które dobrze znam, oczywiście zawsze coś może się zdarzyć, ale ryzyko jest wpisane w to hobby |
| Wysłana - 14 listopada 2009 o 1:16 |
Jeśli jadę z pasażerem to maximum ostrożności i uwagi. Nigdy nie przeginam, bo nie mógłbym znieść, że przez moją głupotę cierpi bliska mi osoba. Jeśli jadę sam to zależnie od celu wyprawy. Jeżeli śpieszę się do pracy to na mieście jadę dosyć dynamicznie (rzekłbym nawet agresywnie) a poza miastem dzida ile wlezie (oczywiście w granicach rozsądku). Jak nigdzie się nie spieszę i nie mam chęci na dzidowanie to pyrkam sobie spokojnie. |
| Natka | |
| Wysłana - 15 listopada 2009 o 23:42 |
.
Zmieniono: 22. mar 2010, 14:15 |
| Wysłana - 17 listopada 2009 o 15:43 |
Jeżdżę szybko, ale ostrożnie... Staram się brać pod uwagę przepisy ruchu drogowego. W jeździe po mieście zachowuje szczególna ostrożność i najczęściej zwalniam do ok. 70km/h, ale to oczywiście zależny od stanu nawierzchni drogi. |
| Wysłana - 20 listopada 2009 o 20:00 |
Ja smigam ostroznie a co do predkosdi staram sie ja dostosowac do warunkow jakie panuja. Mysle ze moj pierwszy szlif sporo mnie nauczyl patrzec z dystansem. |
| Wysłana - 7 grudnia 2009 o 20:01 |
Ja w mieście staram się jeździć ostrożnie,bez szaleństw. A już poza poza miastem to oczywiście na maska :D Jak już kilka osób wcześniej wspomniało wiele także zależy od stanu nawierzchni,pogody oraz czy jadę sam czy z pasażerem. |
| Wysłana - 10 grudnia 2009 o 22:33 |
staram sie jechac tak zeby wszyscy mnie widzieli , niedawno kupilem duzy motocykl bo im wiekszy tym latwiej zauwazyc, ale ostatnio coraz wieksze samochody sie pojawiaja no i motocykli tez przybywa - wiec czasami przewoze jakies zwierze bo to przykuwa uwage innych oraz rozne duze ladunki .
oczywiscie stosuje to nagrzewanie wezem opony oraz przeciwskret i miedzygaz i nagrzewanie silnika.
mam taka zasade ze w miescie jezdze na jedynce i dwojce , poza obszarem zabudowanym zapinam wszystkie pozostale biegi.
jezdzilem wczesniej duzo na rowerze co mi dalo duza pewnosc siebie gdy wreszcie zaczolem smigac , oraz nauczylo ze trzeba zapinac motor na kludke i nie jezdzic na moto do kosciola bo przed kosciolem zawijaja rowery (jubilata i wigry tak stracilem).
uwazam ze jezdze ostroznie ale mimo to agresywnie- duzo trabie i jestem zdenerwowany czasami przydazy sie pyskowka ale zawsze jestem na straconej pozycji bo przez kask nic nie slychac, a zeby fakju pokazac musialbym kierownice puscic czego nie lubie (wogole nie powinno sie puszczac kierownicy bo motocykl nagle skreca w bok) |
| Wysłana - 10 grudnia 2009 o 22:42 |
Grzesiu, a jaki zwierzęcy repertuar masz na podorędziu?
Zapomniałeś dodać, ze zdarza Ci się jeździć na oparach :P |
| Wysłana - 10 grudnia 2009 o 23:11 |
tak zdarza mi sie jezdzic na oparach lecz mimo to moj motor jezdzi na obrzydliwie bogatej mieszance.
z tymi zwierzetami zartowalem... artiego tylko wozilem raz jacka i dzieci z sierocinca (w sumie sie slinily jak zwierzaczki)
...rozkoszne bobasy |
| Wysłana - 11 grudnia 2009 o 1:59 |
Grzesiu, masz taka mieszanke ze przy dodaniu gazu zawstydzasz niejeden parowóz.
TurboDYMOman :D
a jeszcze co do jazdy na rowerze.. jezdzilem roznymi motocyklami, fakt czasem mi odp..ało. Ale jak usiadłem na rower Grzesia, to mnie nauczyło pokory ;] |
| Wysłana - 17 grudnia 2009 o 12:57 |
Jeżdżę agresywnie i ciasno :( muszę wyluzować. Sprzęgła używam przy ruszaniu i powolnej jeździe między autami i czasem przy redukcji biegów. Bez sprzegła szybciej zmiany idą i płynniej. Międzygaz. Preciwskręt i oczywiście dłuugie grzanie silnika, bo Dziki to lubi i tak musi:) Przyjałem, że odpalam, grzeję i nie ruszam dopóki nie spalę papierosa :) |
| Wysłana - 17 grudnia 2009 o 13:35 |
nie jestem do końca pewnien jak to jest z rozrządzami na łańcuchu, ale z tego co mi wiadomo, to w samochodach z rozrządem na pasku, jazda bez sprzęgła moze zaowocować przeskoczeniem paska o jeden lub kilka ząbków... wydaje mi się, ze niezależnie od rodzaju rozrządu, coś mocniej dostaje po dupie niż przy jeździe z użyciem lewej klamki.
p.s. jeśli zrobiłem OT, to prosze wymoderować ;] |
| Wysłana - 17 grudnia 2009 o 13:57 |
nie wiem skąd masz takie informacje :) przy użyciu sprzęgła pracę za kierowcę wykonują synchronizatory dostosowanie - prędkości obrotowej silnika do prędkości obrotów skrzyni - jak wszystko gra to bieg wchodzi jak gorący nóż w masło. Bez sprzęgła tę samą robotę wykonuje kierowca. nie wiem z jakiej racji rozrząd miałby przeskakiwać - niezależnie czy jest na pasku czy łańcuchu. Zmiana bez sprzęgła w normalnym aucie nie daje większych korzyści. Chyba tylko wygodę jak się nie chce sprzęgła cisnąć. No chyba, że mamy do czynienia z półautomatyczną skrzynią niezsynchronizowaną. Nie wiem czy Savage ma zsynchronizowaną skrzynkę, czy nie, ale bez lewej klamki zmiana jest szybsza, płynniejsza i przyjemniejsza :) |
| Wysłana - 17 grudnia 2009 o 15:19 |
:] informacje mam ze sprawdzonego źródła - miałem taką przygodę, jak kiedyś wracałem autem z pracy na zachodzie i strzeliła mi linka od sprzęgła. do domu miałem 350km. jechałem bez sprzęgła - światła, nieświatła, skrzyżowania, nieskrzyżowania, zmiana biegów, jak wiesz to wszystko da sie zrobić, trzeba tylko umieć. zostało mi może 10km do domu kiedy z euforii, że udało mi sie taki kawał dojechać bez lewego pedału, dałem mocno na jedynce, dopasowałem obroty... pyk.. dwa i wszystko gra. smiało wrzucam trójkę i koniec... auto zaczęło kichać, prychać i padło. okazało sie że właśnie przeskoczył pasek. mechanik który to diagnozował mówił że tak się zdarza, jeśli nie używasz sprzęgła.
Wracając do przedmiotu dyskusji, to nie u wierzę w to, że w moto zmiana biegów bez sprzęgła przebiega bez uszczerbku dla jakichś podzespołów... kiedy wysprzęglasz ręcznie, zawsze jest ten ułamek sekundy kiedy jedziesz na półsprzęgle, ćwierćsprzęgle i w tym czasie pasek/łańcuch rozrządu zdąży się choć odrobinę (łagodniej) napiąć, niż kiedy jest bez litości szarpany twardą zmianą biegów. nawet łancuch napędowy dostaje mocniej, bo jest w krótkim czasie naprzemian mocno napinany i luzowany (zupełnie podczas dawania na koło z klamki, tylko w znacznie większym stopniu). o skrzyni nie mówię, bo synchronizator ma za zadanie dostosować predkości obrotowe wałków na tyle, żeby zmiana biegu poszła gładko, a dodatkowo każdy luz na kołach zębatych skrzyni jest zniwelowany przez nasze pół-ćwierćsprzęgło. gdy wrzucasz bez sprżegła nie dajesz synchronizatorom czasu na wykonanie swojego zadania, nie mówiąc o "kolebotaniu" kół zębatych.
nie jeździmy już na jawach czy mz-tach, gdzie to w 3-4h robiło sie generalny remont silnika (od wyjęcia z ramy, przez wymianę podzespołów, po złożenie i wsadzenie z powrotem), a i koszt takiej zabawy jest nieporównywalnie większy.
na koniec powiem, że każdy jeździ tak jak lubi i ja będę zawsze używał sprzęgła do zmiany biegów, bo... nie jadę na wyścigach, żeby każde setne sekundy się dla mnie liczyły. |
| Wysłana - 17 grudnia 2009 o 16:05 |
W kwestii motocykli to dużo zależy od modelu, są maszyny w których nie robi to różnicy, a są takie w których lepiej nawet zmieniać bez sprzęgła. Ale to tak jak w każdym wypadku dużo zależy od jeźdźca, na pewno lepiej zmieniać dobrze bez sprzęgła niż niepewnie ze sprzęgłem, bo zbyt długie wysprzęglenie może szkodzić. A przy ostrej jeździe to akurat zmianą bez sprzęgła zmniejszamy obciążenie łańcucha bo moment jest na niego przekazywany bez przerwy... |
| Wysłana - 17 grudnia 2009 o 16:20 |
:)
ja zaciskam bez sprzęgła :D grabula Przemek :) jak mi coś padnie przez to będę się martwił. Ale jak nic nie zgrzyta przy zmianie to git :) poza tym to Savage :D z nim na ostro trzeba :D |