| Ra | |
| Wysłana - 5 marca 2010 o 16:00 |
Dawno, dawno temu, w naszych głowach, zrodził się pomysł kolejnej wycieczki. Ze względu na niesprzyjające warunki, przekładaliśmy termin, aż w końcu pewnej niedzieli (16/03/2008 ) skrzyknęliśmy się na BP o 9,45 i pojechaliśmy w planowane od dawna miejsce, czyli do Kletna. Taką trasą:
wrocek-strzelin przez autostradę-36
strzelin-ziębice-25
zi ębice-niedzwiednik-7
niedźwednik-zło y stok przez kamieniec ząbkowicki-25
złoty stok-lądek-20
lądek zdrój- KLETNO-15.
Do przejechania mamy ok 140 km. Planowany przyjazd ok godz 12,00 12,30. Przerwa w podróży czas na jedzonko, wyjazd ok godz, 13,30 - 14,00 godz do uzgodnienia na miejscu.
Trasa powrotna:
kletno- lądek zdrój- 15
lądek zdrój-kłodzko-30
kłodzko- nowa ruda przez święcko -35
nowa ruda-bielawa przez jodłownik-30
bielawa dzierżoniów-5
dzierżoniów-świdnica -20
świdnica-gniechowice-30
i tu nastąpi pożegnanie Moni z wielką fetą
gniechowice-wrocek 25.
Na stacji BP czekaliśmy 15minut (studenckie). Tak naprawdę, nie znaliśmy wszystkich chętnych na wycieczkę, ale nie zabrakło ochotników na "wyprawę".
Droga przyjemna, pogoda sympatyczna i tak w 14 motorów dojechaliśmy do Strzelina, gdzie czekaliśmy na kolegów z Oławy i Brzegu. Przyjechali około 11 i w ekipie 20 motocykli pojechaliśmy w stronę naszego celu. W Ziębicach niestety 2 kolegów musiało wracać. Pomachaliśmy sobie na pożegnanie i dalej jazda.
Jak to zwykle bywa z nami, przygody muszą być. Zaczęło się od deszczu, który był z lekka dokuczliwy, ale po szybkim przebraniu się w odpowiednie odzienie, ruszyliśmy już z uśmiechem na twarzy. Na drodze stanął nam "obraz" i chcąc go ominąć postanowiliśmy troszeczkę zboczyć z drogi. Małe zamieszanie szybkie susiu i ... motorek się zepsuł naszej koleżance. Zaczął " krwawić", ale szybka interwencja naszych mechaników zatrzymała " krwotok ". Wrzut bandyty to " karetki " Koleżanka na plecaka i w drogę.
Droga fantastyczna, lasek, zakręty, widoki, po prostu bajka.
Dojechaliśmy w końcu do Kletna gdzie mogliśmy się ogrzać, zjeść, wypić i pogadać.
Kolega z Oławy przeszedł sam siebie, zjadł niezliczoną ilość porcji obiadowych i dalej był głodny. Zbliża się godzina 15 więc czas w drogę powrotną, bo zacznie się ściemniać. Ruszyliśmy, nagle trach, stopka się urwała i Romek ma problemy z biegami. Przez połowę drogi jechał na drugim biegu i stwierdził, że albo motor da rade, albo go zarżnie. Dojechaliśmy do najbliższej stacji oddalonej o 50 km. Tam dzielni "mechanicy" wraz z Romkiem sprytnie poradzili sobie z problemem. Szybki zestawik i ruszyliśmy, w dalszą drogę. Odwieźliśmy Monie do domku, tam uściski i buziaki na pożegnanie, i ruszyliśmy przy zachodzie słońca w stronę naszych domów.
Kto był to wie, że tą wycieczkę należy powtórzyć, bo okolice są piękne.
A Ci co nie byli powinni pojechać
|
| Wysłana - 8 marca 2010 o 12:51 |
No właśnie:)niby o tym samym a jednak czym innym.O klimacie na wycieczce nawet nieśmiałbym wątpic że był inny(co widac zresztą na zdjęciach),chodziło mi tylko o legnicę jako o miasto samo w sobie(brudne,zasikane,śmierdzące bramy,żule co krok itp,itd)Tak więc jeśli zle się wyraziłem to sory,co złego to nie ja:) |