Motocykle - motocykliści - zloty motocyklowe
Cytat na dziś: "Nie da ci żona nie da ci teść, tego co da ci silnik R6"

Artykuły » Turystyka

Tournee po Polsce cz. 2

Rozmiar tekstu: AAA Z@ch@r, 17 lipca 2011
Następnego ranka obudziliśmy się ok. 9. Kozioł tego dnia pozbierał się już znacznie szybciej. Pobłądziliśmy trochę przy wyjeździe z akademików, ale się udało. Mój kompan podróży wybrał oczywiście drogę offroadową wzdłuż robót drogowych. Ostatecznie okazało się, iż na Świdnik należało jechać w przeciwną stronę…. Obraliśmy w końcu odpowiedni kierunek.

Poprzednia część: http://omko.pl/artykul/115/tournee-po-polsce-cz-1
---

Następnego ranka obudziliśmy się ok. 9. Kozioł tego dnia pozbierał się już znacznie szybciej. Pobłądziliśmy trochę przy wyjeździe z akademików, ale się udało. Mój kompan podróży wybrał oczywiście drogę offroadową wzdłuż robót drogowych. Ostatecznie okazało się, iż na Świdnik należało jechać w przeciwną stronę…. Obraliśmy w końcu odpowiedni kierunek. Po drodze zahaczyliśmy obowiązkowo o stację benzynową (to stały punk naszej wyprawy), a tam tankowanie do pełna oraz hot dog na śniadanie. Dodatkowo musieliśmy jeszcze znaleźć przednią żarówkę do GSa- bez powodzenia niestety. Ruszyliśmy dalej i naszym oczom ukazał się gigantyczny korek. Czym jest jednak taki korek dla dwóch zahartowanych w ,,ulicznych bojach” motocyklistów? Ominęliśmy oczywiście sznury samochodów i pojawił się przed nami znak na Świdnik. Uderzyliśmy pod Biedronkę po szybkie zakupy i migiem do muzeum. ,, Świątynia” otwarta była wcześniej. Znajdowało się w niej wiele różnych egzemplarzy prototypowych i nie tylko. Większość to perełki, np. WSK Perkoz, MRy .W środku na ścianach wisiało także mnóstwo zdjęć oraz kalendarzy z tamtych lat (po porostu trafiliśmy do raju). Po obejrzeniu wszystkiego( nadmienię, że chyba ze trzy razy), kupiliśmy kartki, znaczki, po czym ruszyliśmy dalej w trasę. Jeszcze tylko podjechaliśmy pod pocztę, aby wysłać kartki, a tam śniadanko i w trasę.

Po drodze spotkaliśmy ciekawe zjawisko- ktoś miał helikopter w ogródku.Uwieczniliśmy ewenement na fotografii i ruszyliśmy już bezpośrednio w stronę granicy. Muszę stwierdzić, że drogi, które prowadziły przez wioski były naprawdę ładne, kręte, wymagające zaangażowania kierowcy. Super się jechało, pomimo sączącego się co jakiś czas deszczu. Dojechaliśmy do kolejnego miasta, gdzie w końcu udało nam się kupić specyficzną żarówkę do motóra Kozła. Na parkingu ucięliśmy pogawędkę z miłą Panią, której syn również jest motocyklistą. Mijaliśmy kolejne wioski, droga była pusta, czasem tylko jakiś samochód na białoruskich blachach się trafił. W końcu pojawiła się jakaś większa miejscowość, gdzie obowiązywało ograniczenie prędkości do 40 km/h, więc zwolniłem. Nagle zza przystanku autobusowego wyłonił się radiowóz, zwolniłem ponownie, spojrzałem w lusterko, a tam co?- Kozioł gnający z pełną parą. Policja ruszyła naturalnie zaraz za nim. Wyprzedził auto, które było między nami. Jechaliśmy tak 40-50km/h, szukając w stresie parkingu( na szczęście szybko się trafił). Zjechał tam z nami jeszcze Białorusin. Czekaliśmy wszyscy razem, aż teren się oczyści . Kozioł dostał ode mnie po uszach za swoje zachowanie. Po dłuższej chwili stwierdziliśmy, że nie ma co dalej koczować. Białorusin pojechał już dawno w przeciwnym kierunku.

Nasza dalsza jazda przebiegała nadzwyczaj przepisowo. Nawijaliśmy więc kolejne kilometry. Pogoda była dość kapryśna, raz pochmurno raz lał deszcz, ale już zdążyliśmy się do tego przyzwyczaić. Wjechaliśmy na trasę, prowadzącą do Terespolu. Pokręciliśmy się w okolicy przejścia granicznego i później podążaliśmy wzdłuż granicy na Białą Podlaską. W końcu pojawiło się Słońce, po raz pierwszy od kilku dni. Następnie mijaliśmy wioski, na drogach panował totalny spokój, czasami tylko jakiś pies albo kot siedział sobie na poboczu. W takim klimacie dotarliśmy do Janowa Podlaskiego. I tu uwaga, Janów to niezwykle ciekawy punkt turystyczny. Znajdują się tam ruiny zamku Biskupów Łuckich oraz stadnina koni arabskich. Podczas dalszej drogi w GSie Kozła pękła linka sprzęgła. Koniecznie musieliśmy naprawić awarię, a jak się okazało, żaden z nas nie miał przy sobie imbusów…. Udało mi się je kupić w Centrum. Do dzieła wziął się Kozioł. Naprawia i naprawia, ja się w tym czasie spokojnie pożywiam. W końcu udało się, linka naprawiona. Trzeba było przełożyć ją jeszcze przez otwór w deklu i nie dało się. Ktoś (nie będę wskazywał kto) po prostu spaprał sprawę. Po kolejnej dobrej już chwili, kwestia linki została pozytywnie zakończona. Pełni optymizmu wyruszyliśmy prosto do Serpelic(pracowałem tam jakiś czas temu jako wychowawca kolonii), gdzie zamierzaliśmy spędzić noc. Po chwili usłyszałem krzyk Kozła. Okazało się, że nie ma sprzęgła… Wlekliśmy się więc przez kolejne wioski, ominęliśmy punkt widokowy i tym żółwim tempem dotarliśmy do Serpelic. Pierwszą rzeczą, jaka ukazała się naszym oczom była ściana deszczu. Lało potężnie. Dojechaliśmy do ośrodka ,, Urocza” (tam mieściła się kolonia) i po rozmowie z Panią Bogusią, okazało się, że nie ma wolnych miejsc… Po chwili namysłu, stwierdziliśmy, że rozbijemy się nad Bugiem. Moja radość z możliwości odwiedzenia starego miejsca, była tak wielka, że postanowiłem dać jej wyraz, zakopując XJ po oś w piasku. Kozioł chciał pójść w moje ślady, tylko bez sprzęgła było mu nieco ciężko. Próbował wypchać motocykl, ale pozostawił go na biegu i ręką siłował się z dźwignią biegów. Szarpał coraz mocniej, aż w końcu dźwignia została mu w rękach… Znajdowaliśmy się w średnio rozwiniętej cywilizacji, a on z każdym kolejnym przejechanym kilometrem wykańczał swój motor coraz bardziej. Rozbiliśmy namiot, rozpaliliśmy ognisko, porozmawialiśmy jeszcze z kilkoma wczasowiczami, a potem kolacja, po piwku i spać…

Następnego ranka obudziłem się już ok. 7.30. Postanowiłem wziąć się porządnie za motor Kozła( bez dźwigni biegów raczej ciężko będzie mu jechać dalej). Rozkręcałem to, co trzeba, zaglądałem, a co chwilę włączał się alarm. Nagle z namiotu wyłonił się zaspany Kozioł, jak się okazało, był bardzo oburzony, ponieważ obudziłem go tym alarmem…. Starałem się mu pomóc, wskrzesić motor, a spotkały mnie jeszcze pretensje… Za pomocą trytek naprawa sprzęgła zakończyła się sukcesem( pomysłodawca trytek powinien dostać Nobla). Pozostała tylko dźwignia. Wyruszyłem na poszukiwanie spawarki- na początek pod sklep, tam zawsze wszystko wiedzą(Kozioł wcinał sobie w międzyczasie śniadanko… )Okazało się, że woźny w szkole ma spawarkę. Pomógł nam, pospawał dwa razy, a ja w tym czasie pod sklepem zjadłem swój pierwszy w tym dniu posiłek. Podjechaliśmy jeszcze do ,,Uroczej”, chciałem porozmawiać ze znajomymi z kolonii. Niewyspany Kozioł zdrzemnął się w tym czasie na motocyklu. Postanowiliśmy zjechać na tyrolce nad Bugiem, więc udaliśmy się do obozu survivalowego. Okazało się niestety, że możliwość zjazdu będzie dopiero po południu, a my będziemy już wtedy gdzieś zdecydowanie dalej. Udaliśmy się następnie do Zaburza. Kiedyś znajdowała się tam stadnina koni. Widok nieco mnie przeraził –koni brak, wszystko zarosło, widać, że już od dawna nikt nie dbał o te tereny. Odwiedziliśmy dalej willę nad Bugiem i pojechaliśmy na prom na wysokości Mielnika. Wystarczyło trochę offroadu (błoto), aby Kozioł się pięknie położył. Szybko podbiegłem go ratować, ale sam się zdążył pozbierać. Cały umazany był w błocie. Dotarliśmy na prom, z którego rozciągał się ciekawy widok- wszędzie mnóstwo było bocianów. Wróciliśmy znów offroadem przez Klepaczew i Serpelice do punktu widokowego w okolicy Gnojna. Następnie do źródełka, gwarantującego powodzenie u płci przeciwnej, wystarczy tylko się w nim wykąpać.

Dalej ruszyliśmy do Janowa, aby zwiedzić stadninę koni. Zatrzymaliśmy się jeszcze po klucze, aby naciągnąć łańcuch w Gsie, zatankowaliśmy i ruszyliśmy do Białej po linkę sprzęgła.

Kliknij na zdjęcie aby je powiększyć

Podziel się z innymi:  
  • Facebook
  • Wykop
  • NK
  • GG
  • Wahacz
  • Blip
  • Flaker

Dodaj komentarz:

Imię / ksywa:

Twój komentarz
do tego artykułu:

Pierwsza + ostatnia cyfra =*
Zaloguj się aby dodawać komentarze
bez konieczności przepisywania kodu.

Ocena:

Musisz być zalogowany
aby oceniać artykuły.
Średnia: 8,33
Liczba
ocen:
3

Podobne artykuły:

Jak się ogarnąć kiedy jest zimno (Turystyka)Sprint na odcinku Wrocław - Lizbona czyli 350… (Turystyk…)[Cz.20] Nowy Jork w te i wewte czyli Stany Az… (Turystyk…)[Cz.19] Nowy Jork w te i wewte czyli Stany Az… (Turystyk…)

Logowanie

Email:
Hasło:
Nie pamiętam hasła
Załóż konto!

Znajdź w serwisie

Twoja wyszukiwarka

Główni partnerzy:

Kalendarz Imprez Motocyklowych

Facebook:

Polecamy:

AKM Apanonarwięcej...
Prywatność i cookies  -  Patronaty  -  Partnerzy  -  Toplista  -  Widgety  -  Facebook  -  Reklama  -  Kontakt
Motocyklowy portal informacyjno-społecznościowy omko.pl © 2009-2024
Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu